Wikisłownik:Na co wydałbyś pieniądze, aby wzbogacić zasoby Wikisłownika

Dzień dobry, tu Święty Mikołaj, no może nie taki święty.

Wyobraź sobie, że dostajesz w tej chwili 200 - 300 złotych. Jak mógłbyś użyć tej kwoty, aby wzbogacić zasoby Wikisłownika? Przemyśl to, nie musisz odpowiedzi dawać już teraz. Stowarzyszenie Wikimedia Polska dysponuje kwotą ok. 1000 zł, którą chciałoby wydać na wzbogacenie polskich i kaszubskich projektów Wikimedia do końca tego roku.

Poniżej przedstaw swoje pomysły edytuj

Mogą być nawet szalone, byle ich realizacja nie łamała prawa ;)

  1. Jak ja bym mogła dostać pieniądze, to bym kupiła angielsko-polski słownik medyczny (bardziej interesował by mnie botaniczny lub zoologiczny, ale takiego tutaj nie widziałam), zeby sie nim posłużyć i pomagać nim sobie w tworzeniu nowych haseł na ten temat. Widziałam taki, kosztował ok.$60-70, to chyba z 200zł. Frizabelaspk2me 01:57, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]
myślałam jeszcze, że może mogłabym znaleść taki słownik botaniczny w internecie, ale wtedy do kosztów doszła by wysyłka do Stanów, chyba, ze uda mi sie znaleść to w jakiejs polskij ksiegarni internetowej, ktora jest w Stanach....<szuka...> Frizabelaspk2me 12:44, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]
tu są różne przykłady słowników, które były by przydatne, osobiście myśle, ze ten byłby najlepszy, jest to słownik botaniczny w 5 językach- polski-ang-niem-fran-łac., =50zł + przesylka do Stanów: botaniczny
a tu inne przykłady tańszych słowników z księgarń w USA, każdy kosztuje ok.$15, czyli chyba 45zł: matematyczny, budowlany, medyczny
nigdzie nie udało mi sie znaleść słownika zwierząt :( Frizabelaspk2me 19:51, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]


  1. Zakup podręczników dotyczących leksykografii i leksykologii. To tak... egoistycznie trochę, żeby nie czuć, że wciąż uprawiam partyzantkę. Jestem w trakcie czytania jednego, ale dość starego (1984). Mam na oku kolejny, nowszy (2002), ale zbyt tani by fatygować szacowną Komisję. Żeby rzucić konkretnymi tytułami i cenami musiałbym się rozejrzeć. Ostatecznie w grę wchodziłoby szperanie po antykwariatach i/lub sprowadzanie jakichś tytułów z zagranicy. Kłopot w realizacji pomysłu może być taki, że trudno potem określić ilościowo jak się na takim zakupie wzbogacił Wikisłownik. Chyba że się policzy ilość uczonych komentarzy w dyskusjach, których wysyp nastąpiłby niewątpliwie ;) Youandme 02:11, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]
  2. Pomysł o bardziej wymiernych wynikach: podręczniki do fonetyki i fonologii. Mam wrażenie, że z pewną taką nieśmiałością dodajemy transkrypcje do naszych haseł. Zwłaszcza polskich słów/wyrażeń. Po dokształceniu się, co i tak robię (choć w ślimaczym tempie), mógłbym to robić hurtowo, choć nie ma gwarancji, że poprawnie :) Youandme 02:11, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]
  3. No i oczywiście... mnóstwo słowników, Święty Mikołaju! I to jak najgrubszych ;) Youandme 02:11, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]
  4. To ja też zaryzykuję. Potrzebuję konkretnej książki, pt: "Nazwy roślin w jidysz". Kosztuje około 30$ + wysyłka do Polski. --joystick [::ש::] 11:30, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]
    W trakcie realizacji Przykuta 16:27, 31 sty 2008 (CET)[odpowiedz]
  5. Dla ogólnego dobra - Słownik etymologiczny języka polskiego. Marcowy zającpomiziaj 13:12, 12 paź 2007 (CEST) Dla mniej ogólnego dobra - sprowadzenie jakiegoś dobrego słownika islandzko-islandzkiego z Islandii ]:->[odpowiedz]
Również jestem za słownikiem etymologicznym. Etymologia (polska) u nas leży, a przecież pochodzenie słowa ma wcale nie mniejsze znaczenie niż odmiana czy wymowa. ---Equadus (odpisz) 17:44, 31 sty 2008 (CET)[odpowiedz]

Jak to było do tej pory edytuj

W ramach Wikikonkursu kilku wikipedystów otrzymało dofinansowanie do wykonania kilkunastu projektów, głównie fotograficznych, dzięki czemu ciekawie zilustrowano (właściwie nie tylko) artykuły w polskojęzycznej Wikipedii - do Wikisłownika też można użyć :). Procedura samego składania wniosku była chyba nieprzystępna, więc troszkę poprawiliśmy strony Wikikonkursu. Jeżeli masz ciekawy pomysł - to właściwie na to liczymy :) - sam wniosek pomożemy ci wypełnić. Od strony formalnej ta procedura tak musi wyglądać, ale się tym nie przejmuj - najważniejsze są pomysły - resztą my się zajmiemy.

Jeżeli chciałbyś należeć do komisji Wikikonkursu rozpatrującej zgłaszane wnioski, zgłoś się tutaj.

Powyższe pomysły (oczywiście poza absurdalnymi ;) zostaną umieszczone na stronie Wikikonkurs/Na co byś przeznaczył pieniądze by wesprzeć polskie i kaszubskie projekty Wikimedia? Komisja Wikikonkursu :) rozpatrzy, które z nich warto byłoby zrealizować, a jeżeli zgłoszą się ochotnicy do realizacji (tych rozpatrzonych) będą mogli liczyć na dofinansowanie. Ponieważ jednak fundusze są ograniczone, to może być brana pod uwagę także kolejność zgłoszeń. Jeżeli chcesz już teraz wiedzieć, jak działa Komisja - zobacz na stronę chapter:Wikikonkursu. Regulamin może ulec zmianom (chcielibyśmy go ulepszyć - patrz wyżej).

Dyskusja edytuj

W kwestii korzystania ze słowników - dobrze byłoby sprawdzić u pewnych źródeł, jak jest z legalnością takich działań - bo zamierzamy na masową skalę kopiować informacje z innych słowników. Wchodzi tu problem ustawy o prawie autorskim oraz o ochronie baz danych (słownik papierowy to też baza danych). Być może w następnym tygodniu uda mi się porozmawiać w tej sprawie z profesorem z UJ. --Derbeth talk 23:28, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]

Chyba rzeczywiście powinniśmy być ostrożni. W końcu wszyscy zgodzimy się co do tego, że sami tego wszystkiego nie wiemy. Ehm. Marcowy zającpomiziaj 23:34, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]

Bądźmy dobrej myśli. A korzystanie ze słownika islandzko-islandzkiego na pewno jest w pełni legalne, więc twoje akcje Marcowy idą w górę ;-) --Derbeth talk 23:36, 12 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]

tak w sumie, to ja nie rozumiem jaki jest problem z tym, przecierz w każdym słowniku eye to oko i sky to niebo....Jakby tak było, ze nie można używać niczego do wpisywania tutaj haseł z powodu prawa, to nie mielibyśmy żadnych haseł. Pomyślcie: przecież ja (i pewnie wiekszość z nas która zna jezyki obce) nie nauczyłam sie angielskiego z powietrza, używałam podręczników, słowników, ksiązek itd itd. Czyli wpisując tutaj jakiekolwiek hasło (pomimo tego, ze juz wiem co ono oznacza) kopiuje jego definicje z jakiegośtam podręcznika, którego używałam w przedszkolu, no bo z niego się tego słowa nauczyłam; ale oczywiście, ze nie będe szukać autora tego podrecznika i pytac sie go czy moge użyć tą definicje....Rozumiem, jeśli chielibyśmy kopiować książki - to byłby plagiat, bo każda książka jest napisana inaczej, ale słownik? każde słowo polskie znaczy to samo w innym języku, niezależnie od słownika. Mimo tego, że w jednym będzie napisane, ze pick up to podnieść, a w drugim unieść, to i tak chodzi o to samo słowo. Poza tym, jeśli znasz język, w ktorym hasła dodajesz, to i tak zapewne nie "przepiszesz" poprostu całego słownika, tylko pomożesz sobie nim w tłumaczeniu; ja często używam ze slownikow pisząc nowe hasła, bo czasami ciężko mi coś doslownie przetłumaczyć na polski, ale nie uważam tego za kopiowanie, tylko pomoc. Frizabelaspk2me 00:05, 13 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]

Jeśli chodzi o "standardowe słowniki" (język -> język), to problemu rzeczywiście dużego nie ma. Sprawa się komplikuje przy słownikach synonimów, kolokacji, frazeologii, a nawet Słowniku języka polskiego. Jeżeli skopiujesz całą listę synonimów do jakiegoś hasła ze słownika, w którego napisanie autor włożył przecież wiele wysiłku, to nie dość, że jest to nie fair, to jeszcze możesz zostać oskarżona o pogwałcenie praw autorskich, jeżeli autor uzna, że te synonimy coś za bardzo przypominają zawartość jego słownika. W takim przypadku niełatwo będzie się wybronić argumentem, że ja to sam wszystko wiem i tak się jakoś złożyło, że listy synonimów w kilkudziesięciu hasłach są takie same jak w jego słowniku ;] Marcowy zającpomiziaj 00:14, 13 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]

Akurat ze SJP PWN nie ma problemu, bo oni tam nie podają pełnej odmiany i ciężko byłoby im udowodnić, że skopiowałem od nich odmianę, skoro w haśle są przypadki, którymi oni się nie zajmowali. Ale już ze słownikiem frazeologicznym czy medycznym widzę pewien problem. Ustawa zabrania tylko kopiowania "istotnej co do ilości lub jakości części", więc jeśli słownik ma 50 000 haseł a my sobie skopiujemy tak z 200 to chyba nie powinno być problemu. Ale wolałbym poznać opinię prawnika; w prawie znajomość ustawy to niewiele, kluczem jest znajomość interpretacji i dotychczasowych wyroków. --Derbeth talk 00:23, 13 paź 2007 (CEST)[odpowiedz]

No to już sobie wyobrażam, jak każdy siedzi przed komputerem ze słownikiem na kolanach i dobiera te najistotniejsze hasła, bo ma limit pięciu tysięcy ]:-> Marcowy zającpomiziaj 00:38, 13 paź 2007 (CEST) a i to za dużo pewnie[odpowiedz]